Z Marszałkiem do Niepodległości
O twórcy polskiej niepodległości i nauce, jaka płynie z jego życiorysu mówi prof. Wiesław Wysocki z Wydziału Nauk Historycznych UKSW, od niedawna honorowy obywatel m.st. Warszawy.
Mówimy o Józefie Piłsudskim, jako bohaterze narodowym – ale jakim był człowiekiem? Czego możemy się od niego nauczyć?
Zapytano kiedyś Piłsudskiego, czy warto dla kogoś zginąć. Bez namysłu odpowiedział: dla matki. Łączyły go z nią szczególne relacje. Wspominał, że po ojcu odziedziczył zdolności i talenty, po matce zaś charakter – uważał go za coś o wiele ważniejszego niż talent. W naszej kulturze pojęcie matki odnosi się również do Ojczyzny. I to był wymiar myślenia globalnego marszałka Piłsudskiego, dla którego największymi wartościami były niepodległość, suwerenność i wolność. Już jako siedmioletnie dziecko mówił, że gdy dorośnie, to wyrzuci z całej guberni wszystkich moskali. Podstawą jego wszelkich późniejszych aktywności było wychowanie. Codzienna, wieczorna modlitwa kończyła się zdaniem: Będzie Polska w imię Pana. Jego sprzeciw wobec ówczesnej sytuacji politycznej objawił się szczególnie wtedy, gdy wywieziono go na Syberię – podczas buntu więźniów w Irkucku stracił przednie zęby, wybite kolbą przez jednego z żołnierzy. Stąd też wziął się sumiasty wąs, maskujący defekt, który stał się później elementem rozpoznawczym marszałka.
A jakie wartości ceni Pan w marszałku najbardziej?
Konsekwencję w działaniu do czynu niepodległościowego połączoną z poczuciem służby. Odznaka za wierną służbę, ustanowiona w formacji legionistów po rocznym pobycie na froncie, znaczyła dla piłsudczyków dużo więcej, niż Virtuti Militari czy Krzyż Niepodległości. Ideologia propaństwowa, ukształtowana przez marszałka Piłsudskiego była dla niego jedną z największych wartości. Dziś ten przekaz powinien wrócić – pośród partyjnego jazgotu, w którym każdy ciągnie w swoją stronę, kiedy państwo ma tylko dawać coś obywatelom, a wobec niego nie czujemy żadnych zobowiązań.
Piłsudski nazywany jest jednym z ojców niepodległości. Co wiemy o zasługach innych, którzy przyczynili się do jej odzyskania ponad sto lat temu?
Kilka lat temu, gdy Muzeum Niepodległości poprosiło mnie o napisanie broszury o Józefie Piłsudskim nie zgodziłem się na tytuł: Piłsudski – współtwórca niepodległości. Uważam bowiem, że Józef Piłsudski był twórcą niepodległości, a wszyscy inni byli współtwórcami. Nie można zakwestionować tego, że pomagali w dążeniu do niepodległości i ich zasługi są ważne – przede wszystkim Dmowskiego, ale i Daszyńskiego, który był twórcą rządu lubelskiego; Moraczewskiego, którego radykalne reformy sprawiły, że Polska zyskała szereg praw socjalnych, w tym jako jeden z pierwszych krajów dała kobietom prawa wyborcze; Paderewskiego, dzięki któremu niepodległą Polskę uznały inne państwa, czy gen. Hallera, który mimo braku wyższych kwalifikacji wojskowych, posiadał znakomite kwalifikacje organizatorskie. Gdyby zabrakło Józefa Piłsudskiego droga do niepodległości byłaby bardziej kręta, a Polska nie odniosłaby takich sukcesów. A na pewno nie odniosłaby zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku. Bo to jego był plan akcji pod Warszawą, plan bitwy niemeńskiej i innych, które świadczą o tym, jak dobrym był dowódcą.
Co, według Pana dziś, kryje się pod określeniem „bohater narodowy”?
Dzisiaj żyjemy w świecie, w którym zdewaluowano wartości. Często pokazuje się jako wzór kogoś, kto coś posiadł, dorobił się. W naszej historii najważniejszym obrazem przeszłości jest martyrologia, a wielu mówi, żeby przed tym uciekać. Ale właśnie tam, na cmentarzach, w pomnikach odnajdujemy czym jest pojęcie służby i ofiary. Bohater narodowy to wartość sama w sobie i można być bohaterem na rożnych poziomach – przykładem tego jest opowieść o dwóch najważniejszych postaciach naszej historii: 11 listopada 1978 roku do krypty wawelskiej przybyli legioniści, żołnierze 1920 roku, II wojny światowej i ci, którzy chcieli upamiętnić swojego Komendanta. Wtedy głos zabrał najstarszy z nich, por. Stanisław Przywara-Leszczyc, żołnierz 4. pułku piechoty legionów, obrońca Lwowa z 1918 roku. Jak co roku panie Komendancie, a dziś w 60. rocznicę odzyskania niepodległości u Ciebie jesteśmy. Miał z nami być kard. Wojtyła, ale jest daleko, w Watykanie. On jest naszym JPII, a Ty jesteś naszym JPI. A JP znaczy Jeszcze Polska – powiedział. To taka mistyka żołnierska – prosta, ale jakże wymowna.
Niedawno został Pan utytułowany honorowym obywatelem m.st. Warszawy. Jakie działania, oprócz ściśle naukowych, podejmuje Pan, by propagować polską historię i kulturę?
Kiedy przybyłem do Warszawy w 1990 roku zostałem powołany do komitetu, który zajmował się rewaloryzacją Grobu Nieznanego Żołnierza. Byłem również współbudowniczym Pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, którego pomysłodawcą był mój przyjaciel, Wojciech Ziembiński. Współorganizuję także formację niepodległościową, zasiadam m.in. w światowej Radzie Badań nad Polonią. Wspólnie z Instytutami Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku i Londynie wydajemy czasopismo „Niepodległość”, które ukazuje się systematycznie od 1929 roku.
Rozmawiała Karolina Piotrowska
Prof. dr hab. Wiesław Jan Wysocki – historyk, kierownik Katedry historii XIX i XX wieku na Wydziale Nauk Historycznych UKSW, prezes Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie, zasiada we władzach Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. 18 czerwca 2020 roku otrzymał tytuł honorowego obywatela m.st. Warszawy. Autor ponad 70 książek i opracowań o tematyce historycznej; obecnie przygotowuje wydanie dzieł zbiorowych marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza.
Szczegóły
Poprawiono: 09 listopad 2020
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
w Warszawie
ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa
tel. centrala 22 561 88 00